Kiedy czytam listy Pawła apostoła, to uderza mnie to,
że Paweł nie dokonuje tam rozróżnienia typu,
że chrześcijanie zrobili to, a Bóg zrobił tamto.
Paweł podkreśla, że jesteśmy ciałem Chrystusa,
a więc, jeśli robimy to, do czego powołuje nas Bóg,
to robi to w nas sam Chrystus.
Jezus nie ma rąk innych jak nasze.
Bóg wykonuje swoje dzieło przez nas. Dlatego Bóg nazywa Chrystusa Głową, a wierzących Jego ciałem. Tak naucza Słowo. Tematem moich modlitw w ostatnim czasie jest to, bym sam się umniejszał, a On wzrastał. Chcę, by więcej i więcej Chrystusa było we mnie, po to, bym wyrażał Jego osobę słowem, gestem, uczynkiem. Bym za Pawłem mógł nie tylko powiedzieć, ale tak żyć, by „z całą swobodą i jawnością Chrystus został uwielbiony w moim ciele” (Flp. 1:20). Wiem, że Jego błogosławieństwo i zamiar względem człowieka przekracza nasze zdolności percepcji. Wiem, że On „może uczynić nieskończenie więcej niż to, o co prosimy czy rozumiemy” (Ef. 3:20). Dlatego, choć mozolnie, ale uczę się wychodzić z odwagą ku temu, do czego On powołuje. To mój cel. Być dla Niego obecny, tak jak On obecny jest dla mnie. Radek |
Poprawiony: poniedziałek, 27 lutego 2012 15:38 |