Wiele razy miałem już w swoim życiu do czynienia z ludźmi wrogo nastawionymi. To mieli do mnie o coś żal, jakieś pretensje, to się naśmiewali lub obgadywali. Były też wyzwiska, przeklinania, złorzeczenia, wulgaryzmy. Jak na to reagowałem? W młodszym wieku, na tyle, co pamiętam, raczej nie po chrześcijańsku. Ale potem się to na szczęście zmieniło. Ewangelia przecież nas wyraźnie uczy jak mamy się zachowywać. Z pewną satysfakcją mogę teraz powiedzieć, że panuję nad nerwami, zachowuję spokój, staram się być mimo wszystko grzeczny i po prostu unikam takich ludzi. W zasadzie są mi obojętni i do tej pory wydawało mi się, że to jest właściwe podejście do sprawy. Na środowych rozważaniach mieliśmy ostatnio pod rozwagą słowa apostoła Pawła: „Błogosławcie tych, którzy was prześladują. Błogosławcie, a nie złorzeczcie.” (Rzym. 12,14) Błogosławić ??? Czy to nie przesada??? Znowu poczułem się bardzo mały… Adam |
Poprawiony: sobota, 07 lipca 2012 21:13 |